Kitobni o'qish: «Pan Ogiński»

Shrift:

Za dawnych czasów szlachcic z cierpliwością i statkiem1 mógł zawsze sobie kawałek chleba zapewnić. Służba po pańskich dworach krzywdy nie robiła: pan był razem opiekunem sługi; a jeżeli jak ojciec karał, to i jak ojciec kierował i o losie pamiętał. Ale nie każdemu dostać się można było do pańskiego dworu: trzeba było mieć zasługi ojca lub krewnych za sobą, albo jakichś dobrodziejów, co by się chcieli wstawić. Co do mnie, Opatrzność mną kierowała. Bo cóż mówiło za mną? Ojciec mnie odumarł przy piersiach, a gdyby i żył, szlachcic z zaścianku, spokojny, kawałka roli pilnował: gdzie prostaczkowi docisnąć się do pana! Moja matka powtórnie poszła za mąż, ojczym nie bardzo był rad trzymać mię w domu, będąc ubogim, a własnych doczekawszy się dziatek2; ale Pan Bóg sieroty nie opuszcza. Miałem wuja woźnego, on miał dworek i ogród w Nowogródku; a chociaż miał dwoje dzieci, zlitował się nade mną i zabrał mnie z zaścianku do Nowogródka, kiedy siedem lat mi się skończyło. To ja potem wyszedłszy jakoś na człowieka, jego dzieciom choć w części przynajmniej wywiązałem się z tego, com był winien ich ojcu, a moją niewielką pomoc Pan Bóg tak pobłogosławił, że wnuki mojego wuja kłaniają się ludziom z grzeczności i z serca, a nie z potrzeby. Wuj żył z woźniowstwa i co dzień jaki tynf kapał, a czasem i czerwony złoty w domu się pokazał. Wujenka studentów trzymała. Ja, to buty dyrektorom czyszcząc, to w kościele z bractwem śpiewając, to w ogrodzie pieląc, z małego do pracy nawykłem: co mnie potem bardzo posłużyło. Dyrektor u nas z studentami mieszkał, a sam był studentem w czwartej klassie3. Wyuczył on mnie czytać i pisać, tak że księża jezuici przyjęli mię wprost do infimy4, nie przechodząc proformy5. Uczyłem się naprzód z książki pana dyrektora, ale potem wujenka kupiła mi Alvara6 i już swobodnie uczyłem się ze swego i gorliwie; bo co dzień mnie wuj mówił: „Sewerynku, ucz się, ty nie masz nad czem7 próżnować. Pókiś mały, ja ci daję barszcz i opończę; ale jak wyrośniesz, czego nie wypracujesz, chyba wyżebrzesz”. – To ja tak się boję, aby dziadem kościelnym nie zostać, że uczę się a uczę Alvara na pamięć, aż płaczę, tak że przed wakacyjami na grammatykę uzyskałem promocyją8. Później nasz dyrektor wstąpił do zakonu, a ja na jego miejscu dyrektorem zostałem i brałem po trzydzieści tynfów na kwartał. Wkrótce z własnej pracy przyszedłem do kontusika gredyturowego9, dymowego10 żupanika i pasa półjedwabnego, a pałasz po ojcu oddał mi wuj, że jakoś w niedzielę można było uczciwie pokazać się między ludźmi. I wujaszkowi chleba już darmo nie jadłem, bo przepisywałem mu relacyje pozwów, przez co zawczasu przywykłem do prawa; a że z retoryki11 do palestry nie poszedłem, to dlatego, że następne wydarzenie na inny świat mnie zaniosło.

1.statek – tu: stateczność. [przypis edytorski]
2.dziatki – dzieci. [przypis edytorski]
3.klassa – dziś: klasa. [przypis edytorski]
4.infima – najniższa klasa w daw. szkołach jezuickich; często dzielona na dwie: niższą (minorum) i wyższą (maiorum). [przypis edytorski]
5.proforma (z łac.: dla formy, prowizoryczny) – daw. klasa wstępna. [przypis edytorski]
6.Alvar a. alwar – daw. pot. nazwa podręcznika gramatyki łacińskiej, od nazwiska jej autora, Emanuela Alvareza (1526–1585). [przypis edytorski]
7.czem – daw. forma N. i Msc. lp zaimków r.n.; dziś tożsama z r.m.: czym. [przypis edytorski]
8.promocyją – dziś popr. forma B.lp: promocję. [przypis edytorski]
9.gredytura – gruby, ciężki materiał jedwabny. [przypis edytorski]
10.dymowy – barchanowy. [przypis edytorski]
11.retoryki – ostatnia z pięciu klas szkoły jezuickiej. [przypis edytorski]