bepul

Moralność pani Dulskiej

Matn
O`qilgan deb belgilash
Shrift:Aa dan kamroqАа dan ortiq

SCENA X

Mela – Hanka – Juliasiewiczowa

JULIASIEWICZOWA

Jest tu kto? W kuchni drzwi otwarte…

spostrzega Melę i Hankę

Cóż wy tu robicie po ciemku?

Hanka ucieka.

Co Mela ma za konszachty ze sługą?

MELA

podniecona

To nie żadne konszachty, tylko to całkiem co innego. Hanka jest bardzo nieszczęśliwa, a ja ją pocieszam.

JULIASIEWICZOWA

Najlepiej zapal lampę.

Mela zapala lampę.

I dlaczegóż to Hanka taka nieszczęśliwa?

MELA

Och! to straszna historia.

JULIASIEWICZOWA

Niech mi ją Mela powie.

MELA

Nie mogę, ciociu… nie mogę… ale to jest okropne… to może się strasznie skończyć.

JULIASIEWICZOWA

Najlepiej mi powiedzieć – może ja znajdę jaką radę.

MELA

To prawda. Ciocia taka mądra, to najlepiej potrafi z mamcią sobie poradzić.

Siadają przy stole pod lampą.

JULIASIEWICZOWA

A cóż tu mama będzie mieć do czynienia?

MELA

Jak to? ona głównie.

po chwili

Ja cioci powiem – wszystko jak na spowiedzi – ale ciociu, jak ciocia mnie zdradzi, że to ja… to… już nie wiem co. Ciociu, ciociu!… tu stało się nieszczęście. Zbyszko zakochał się w Hance.

JULIASIEWICZOWA

parska śmiechem

Tylko tyle?

MELA

Ciociu! niech się ciocia nie śmieje. To Bóg wie co z tego może być, bo mama nie pozwoli na to małżeństwo. Zobaczy ciocia.

JULIASIEWICZOWA

Najprzód – skąd to wiesz?

MELA

Ja… podpatrzyłam. Niechcący! Jak Bozię kocham. Ja zaraz potem oczy zamknęłam.

JULIASIEWICZOWA

Lepiej było przedtem. Cóżeś widziała?

MELA

Ciociu! oni się muszą pobrać… Oni się już całują!

JULIASIEWICZOWA

śmieje się

No, skoro się już całują…

MELA

Tak, tak. Ja odkąd to zobaczyłam, to sypiać nie mogę już zupełnie. Co sobie przypomnę, to mną coś tak dziwnie zatarga. I płakać mi się chce, i smutno, i miło… Ale to ja. A mama to z pewnością Zbyszka przeklnie.

JULIASIEWICZOWA

Nie bój się, cielątko. Mama Zbyszka za to nie przeklnie.

MELA

Żeby to jeszcze tylko – ale jest jeszcze dużo, dużo komplikacji. Jest jeszcze finanz wach tam na wsi i potem to już nie wiem… jest jeszcze cudze dziecko.

JULIASIEWICZOWA

Cudze dziecko?

MELA

No tak. Hanka mówiła.

JULIASIEWICZOWA

zainteresowana

No… no… jak mówiła?

MELA

Ja jej mówię – pójdziesz za mąż – niby za Zbyszka ja ciągle myślałam. A ona nie płacze, ale ryczy, i woła – a! kto mnie teraz z cudzym dzieckiem weźmie!

JULIASIEWICZOWA

Tak powiedziała?

MELA

Ciociu, ja nigdy nie kłamię. Tylko… ja tego wszystkiego ani weź pokombinować nie mogę. A ciocia co rozumie?

JULIASIEWICZOWA

Rozumiem! Rozumiem!

MELA

opierając się o stół

Niech mi ciocia wytłumaczy. Moja najdroższa…

JULIASIEWICZOWA

Nie, panienko. Ja ci tego nie wytłumaczę. Tylko niech Mela pamięta. Trzymać języczek za zębami. Ani słowa o tym do nikogo! Ani słowa. I dalej nie podpatrywać… Jakby się co znów zobaczyło – oczy zamknąć.

MELA

A ciocia się tym zajmie.

JULIASIEWICZOWA

Może…

MELA

Moja ciociu święta. Oni się jeszcze wykradną albo zabiją. Tak było w Kijowie… Cicho… Zbyszko!

SCENA XI

Też same – Zbyszko

Ubrany jak do wyjścia.

JULIASIEWICZOWA

Jak się masz. Wychodzisz?

ZBYSZKO

Tak.

JULIASIEWICZOWA

Znów się puszczasz?

ZBYSZKO

Znów.

JULIASIEWICZOWA

Siedziałeś przecież częściej już w domu.

ZBYSZKO

Widocznie mam już dosyć.

JULIASIEWICZOWA

Szkoda – lepiej wyglądasz. Utyłeś trochę.

MELA

Zbyszko – zaraz wrócą wszyscy – będzie herbata.

ZBYSZKO

Nie czekajcie na mnie.

MELA

Mama będzie znów zła.

ZBYSZKO

Dajcie mi spokój!

JULIASIEWICZOWA

Mógłbyś być grzeczniejszy.

ZBYSZKO

Po co?

JULIASIEWICZOWA

Choćby ze mną… tak się zachowujesz…

ZBYSZKO

Moja droga – raz chcesz, aby ci uchybiać i aż prosisz się o to, to znów aby cię szanować. Wybierz już raz – matrona czy kokota.

JULIASIEWICZOWA

wściekła

Najlepiej zrobię, jeśli z takim brutalem mówić nie będę.

ZBYSZKO

Najlepiej. A przestań się malować, bo wyglądasz jak kamienica odnowiona na przyjazd cesarza. Bądź zdrowa…

JULIASIEWICZOWA

Tak!… ej, żebyś nie pożałował twojej brutalności.

ZBYSZKO

Ja nigdy niczego nie żałuję!

wychodzi

MELA

On znów taki zły, jak dawniej. I z Hanką się tak kłócili! tak kłócili! O! mamcia idzie przez kuchnię.

SCENA XII

Dulska – Hesia – Juliasiewiczowa – Mela – później Dulski

DULSKA

do Juliasiewiczowej

Jak się masz… Cała jestem wzburzona.

JULIASIEWICZOWA

O cóż chodzi.

DULSKA

W tramwaju. Znów awantura. Jak Hesia siedzi, to przecież wygląda na dziecko, co nie ma metra wysokości. Mówię jej – skurcz się…

HESIA

E! proszę mamy…

DULSKA

Ona na złość się wyciąga i zaraz potem z konduktorem secesja22 – wszyscy się patrzą…

JULIASIEWICZOWA

Ach! bo o ten cent, czy dwa.

DULSKA

Kto nie szanuje grosza, ten nie wart… Hanka, nakrywaj! My tu pijemy herbatę teraz, bo piec w jadalni coraz gorszy.

JULIASIEWICZOWA

Czemu go ciocia nie poprawi?

DULSKA

Albom ja głupia? I tak na przyszły rok nie będę tu mieszkać, tylko wynajmę. Wtedy mi lokator piec poprawi. Idę włożyć szlafrok. Hesia, przebrać się – Mela, zajmij się herbatą.

Wychodzi – Hanka nakrywa – Juliasiewiczowa obserwuje Hankę.

HESIA

Dziś była marna lekcja – dobrze zrobiłaś, że cię nie było. Same sztubaki…

wybiega

JULIASIEWICZOWA

Hanka! cóżeś tak zmizerniała?

HANKA

Zęby mnie bolą.

JULIASIEWICZOWA

Zęby?

Wchodzi Dulska.

DULSKA

w szlafroku

Żywo samowar! bułki… wypijesz z nami herbatę?

JULIASIEWICZOWA

Dobrze.

Wchodzi Mela – niesie książkę i koszyk z robotą – później Hesia z zeszytami i książkami – siadają przy stole – Dulska i Juliasiewiczowa siadają także przy frontowej stronie stołu.

 

DULSKA

Szczęśliwa jestem, że już jestem w domu. Dla kobiety nie ma jak dom. Ja to zawsze powtarzać będę. Zawołajcie Zbyszka.

MELA

Zbyszko wyszedł.

DULSKA

Wyszedł?

MELA

Ale pewnie zaraz wróci.

JULIASIEWICZOWA

A mówiła ciocia, że się poprawił.

DULSKA

Bo też tak jest. Przekonał się, że nie ma jak dom i rodzina. Musiało mu coś wypaść.

JULIASIEWICZOWA

Wcale nie. Mówił, że mu już zbrzydł ten dom i ta rodzina.

DULSKA

Mówił?

JULIASIEWICZOWA

Tak. Przed chwilą. Zresztą nie mówił tak wyraźnie. Co mu tam zbrzydło… nie wiem. Dość że poszedł.

HESIA

Będzie się znów lumpował.

DULSKA

Patrz swego nosa. Z tym chłopcem już nie ma rady. Już mu tak dogadzam, żeby go tylko w domu przytrzymać.

JULIASIEWICZOWA

znacząco

E! proszę cioci – może właśnie to dogadzanie osiąga przeciwny cel.

DULSKA

Nie rozumiem. Przecież gdzie może być mu lepiej jak w rodzinnym kole?

JULIASIEWICZOWA

Hm!…

DULSKA

do Meli

Co ty za miny do ciotki wyprawiasz?

JULIASIEWICZOWA

Do mnie? Zdaje się cioci. A co do tego rodzinnego koła…

DULSKA

Co ty wiedzieć możesz o tym. Wiecznie tylko gdzieś latasz. I przyznam ci się nawet, że zaczynają coś o tobie mówić.

JULIASIEWICZOWA

O każdym mówią.

DULSKA

O tobie mówią to, co sama chcesz, aby mówili.

JULIASIEWICZOWA

Na przykład?

DULSKA

Że jesteś kokietka.

JULIASIEWICZOWA

E!

DULSKA

Wywołujesz taką opinię. Dlaczego o mnie tego nikt nie powie.

JULIASIEWICZOWA

podrażniona

Mogłaby ciocia przy dziewczynkach nauk mi nie dawać.

DULSKA

To są dzieci, więc nie rozumieją. A potem niech nawet słyszą. To będzie dla nich nauką na przyszłość – to ich nauczy, gdzie zaprowadzić może lekkomyślność i chęć przypodobania się.

Wchodzi Dulski – wita się z Juliasiewiczową skinieniem ręki – wyjmuje z kieszeni gazetę i siada koło stołu. Zaczyna czytać.

JULIASIEWICZOWA

coraz więcej podrażniona

Doprawdy, że ciocia dziwnie pojmuje gościnność…

DULSKA

Moja droga. Ja przede wszystkim pojmuję moralność i tę mam na względzie, czy tu w domu, czy…

JULIASIEWICZOWA

To znaczy, że moje życie jest niemoralne?

DULSKA

Na zewnątrz… Ciągle cię widzą na ulicy.

JULIASIEWICZOWA

Nie mogę chodzić po dachach.

DULSKA

Ufarbowałaś włosy na rudo. Gdzie widziałaś uczciwą kobietę z rudymi włosami?

JULIASIEWICZOWA

No… tego już nadto.

DULSKA

Wczoraj na przykład – Krężlowa mówiła…

JULIASIEWICZOWA

wstając

E! już dosyć tego. Doprawdy – ciocia uwzięła się, aby mnie denerwować. Ja do cioci spraw nie zaglądam. A może także niejedno dałoby się powiedzieć.

DULSKA

Proszę, proszę. Moje sumienie jest czyste i nie boję się dnia białego.

JULIASIEWICZOWA

No… już lepiej tu w biały dzień nie zaglądać… Dopatrzyć by się tu można nie jednego. A zresztą niech mnie ciocia nie wyzywa, bo doprawdy…

DULSKA

wyzywająco

Proszę – proszę powiedzieć, proszę się nie krępować.

JULIASIEWICZOWA

Mam wzgląd na dzieci.

DULSKA

Hesia, Mela – proszę wyjść! Felicjan, i ty zabieraj się także…

Hesia, Mela wychodzą – Dulski bierze gazetę, idzie do sypialni.

Proszę cię – jesteśmy same. Mów, co mi masz powiedzieć.

JULIASIEWICZOWA

Doprawdy, że ciocia zasługuje na to, ażeby się dowiedziała. I to cioci powiem, że jeżeli ciocia do mego domu zagląda, to przede wszystkim ciocia powinna swój z brudów oczyścić.

DULSKA

U mnie nic brudnego się nie dzieje. A przynajmniej po ulicach mój dom nie jest głośny.

JULIASIEWICZOWA

Będzie, będzie… jak się porządnie rozkrzyczy w swoim czasie.

DULSKA

Cóż to za iluzje23?

JULJASIEWICZOWA

Wytłumaczę, jak mnie ciocia na chrzciny poprosi.

DULSKA

Moja pani! niesmaczne żarty. Ja i Felicjan dawno już głupstwa wybiliśmy sobie z głowy.

JULIASIEWICZOWA

Ja też nie mówię, że ciocia będzie matką ale – babką.

DULSKA

Co? jak?

JULIASIEWICZOWA

Zbyszko się o to postarał.

DULSKA

Zbyszko? Zbyszko?

JULIASIEWICZOWA

I… Hanka.

DULSKA

Jezus, Maria! Co? jak? Kłamiesz – kłamiesz. Chcesz mnie chyba zabić! Strach! Nie dość, że mnie delożowali24 stróża, jeszcze takie coś wymyślają.

JULIASIEWICZOWA

Ja? kłamię? Najlepiej niech ciocia sama się Hanki zapyta.

DULSKA

Szkandal!… Hanka!… Hanka!… chodź tu w tej chwili…

JULIASIEWICZOWA

Ja wolę tego nie słyszeć. Idę do dziewcząt. A jak ciocia się przekona, że nie skłamałam, to mnie ciocia przeprosi.

DULSKA

Jutro rano! Hanka! Hanka!

Juliasiewiczowa wychodzi szybko – wpada Hanka z bielizną do magla.

SCENA XIII

Dulska – Hanka

HANKA

Wielmożna pani wołała? Ja do magla…

DULSKA

Hanka! odpowiadaj – ale tak jak przed księdzem. Czy to prawda, że ty… że ty jesteś… że…

Hanka cofa się pod ścianę i stoi nieruchoma z oczyma szeroko otwartymi – Dulska naprzeciw niej, groźnie w nią wpatrzona.

DULSKA

Odpowiadaj!

HANKA

z wysiłkiem

Tak… proszę wielmożnej pani…

DULSKA

Może kłamiesz? może chcesz naciągnąć…

HANKA

Nie kłamię.

DULSKA

Jak Boga chcesz mieć przy skonaniu?

HANKA

Jak Boga chcę mieć przy skonaniu!

Długa chwila milczenia – Hanka stoi nieruchoma, oparta plecami o ścianę. Po jej twarzy płyną duże ciężkie łzy.

DULSKA

po chwili

Oddam ci książeczkę – zapłacę do pierwszego i wynoś się.

HANKA

Ja wolę pójść zaraz.

DULSKA

opamiętywując się

Tak będzie lepiej. Pakuj się… połóż bieliznę. Ja takich dziewczyn, co o swoją dobrą sławę nie dbają, nie mogę u siebie trzymać. Wyniesiesz się zaraz… Idę po książeczkę.

Wychodzi do sypialni – Hanka stoi nieruchoma chwilę, wreszcie ociera twarz i kieruje się do kuchni – Juliasiewiczowa wychodzi z pokoju dziewcząt.

SCENA XIV

Juliasiewiczowa – Hanka – później Mela – Zbyszko

JULIASIEWICZOWA

Hanka!

HANKA

Co?

JULIASIEWICZOWA

Co się stało?

HANKA

z wybuchem płaczu

Wielmożna pani wyrzuca mnie…

JULIASIEWICZOWA

Zobacz się z panem Zbyszkiem.

HANKA

Ale… co mi tam! niech ich za moją krzywdę!

wypada do kuchni

MELA

Ciociu! ciociu! i co? i co? ja się tak boję!

JULIASIEWICZOWA

Idź do siebie. Nie pokazuj się.

MELA

Boże mój! Ciociu, niech ich ciocia nie opuszcza

Juliasiewiczowa wpycha ją do pokoju dziewcząt – wchodzi Zbyszko.

ZBYSZKO

do Juliasiewiczowej

Ty tutaj? to dziwne… tam twój oficer spaceruje przed bramą i czeka.

JULIASIEWICZOWA

A tobie co do tego? Patrz lepiej, żebyś tu nie miał to, na coś zasłużył.

ZBYSZKO

Cóż to za ton?

JULIASIEWICZOWA

To ty zmień twój ton. Będziesz ty inaczej za chwilę śpiewał. Wydały się twoje sprawki z Hanką.

ZBYSZKO

A… psia krew!

JULIASIEWICZOWA

Aha! klnij. Dużo ci pomoże. Matka Hankę teraz wypędza. Ciekawa jestem, co twój honor uwodziciela każe ci teraz zrobić dla twej… ofiary.

Śmieje się ironicznie.

ZBYSZKO

chwyta za kapelusz

Żmija!

JULIASIEWICZOWA

Byłam pewna. Kapelusz w rękę i fiut! Najlepszy punkt wyjścia.

ZBYSZKO

Milcz! Nie doprowadzaj mnie do pasji.

SCENA XV

Dulska – Juliasiewiczowa – Zbyszko

DULSKA

w ręku książeczka

Hanka! A ty tu? Nie wychodź!… Mam z tobą porachunek.

 

ZBYSZKO

Tak, tak. Wiem już o co chodzi. I… pokazałaby mama wiele taktu, gdyby o tym nie mówiła.

DULSKA

Taktu? taktu? Ty śmiesz mówić o takcie? ty, który taki skandal wywołałeś pod rodzicielskim dachem. Jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść się do Bruchowic, czy na Zamarstynów.

ZBYSZKO

To moja rzecz.

DULSKA

Bezwstydnik! do tego doprowadzić, żeby mi potem byle kto oczy tym wykalał.

JULIASIEWICZOWA

O, przepraszam! tym byle kto – to mam być ja?… Tego już zanadto. I to ciocia tak mówi? A czy wie ciocia, że ja potrzebuję tylko dwa słowa powiedzieć, aby ta śliczna historia inaczej wyglądała.

DULSKA

Co powiesz, to będzie kłamstwo. Takiej jak ty nikt nie uwierzy.

JULIASIEWICZOWA

Jaka ja jestem, to jestem. Ale nigdy nie dopuściłabym się tego, czego się tu dopuszczono.

do Zbyszka

Wiedz o tym, że ciocia o Hance od początku wiedziała.

DULSKA

Nieprawda.

JULIASIEWICZOWA

Aha!… nieprawda. Przez palce się patrzyło… przez palce… dopiero teraz, jak grozi głośny skandal, to na Zbyszka – na Hankę…

ZBYSZKO

A to ładna historia. I w jakim celu?

JULIASIEWICZOWA

Żebyś w domu siedział…

ZBYSZKO

A! rozumiem!

DULSKA

Ona kłamie!

ZBYSZKO

Ona prawdę mówi. To bardzo na maminą moralność patrzy.

DULSKA

bije pięścią w stół

Kłamie!

JULIASIEWICZOWA

tak samo

Nie kłamię!

ZBYSZKO

tak samo

Prawdę mówi. Ja to czuję! Ja to wiem! To jest to, co tu pełza tak brudno, tak ohydnie – co to za ścianę byle nie wyszło. Ale kto wiatr sieje, ten burzę zbiera!

biegnie do kuchni

Hanka!

Mela i Hesia ukazują się na progu.

DULSKA

Zbyszek!

ZBYSZKO

A chce mama wiedzieć co zrobię? chce mama wiedzieć? Ja się z Hanką ożenię!

DULSKA

Jezus, Maria! Szlak mnie trafi.

MELA

Mamo! przebacz im! błogosław!

DULSKA

Odczep się!

Zbyszko wciąga Hankę.

ZBYSZKO

Hanka! rzuć te łachy! zostaniesz tutaj na zawsze.

HANKA

Kiedy mi pani wypowiedziała.

ZBYSZKO

Zostaniesz! Ja się z tobą żenię.

HANKA

Rany boskie!

DULSKA

Ja nie pozwolę.

ZBYSZKO

To się na nic nie zda.

JULIASIEWICZOWA

Zbyszko! upamiętaj się!…

DULSKA

do Dulskiego, który wszedł i patrzy zdumiony

Felicjan! widzisz!… jaką twój syn daje nam synową?

Dulski zainteresowany podchodzi.

No… ruszże się… ty ojciec… przeklnij go, czy co, może się upamięta.

ZBYSZKO

To na nic. Tak będzie… Niech raz taka szpetota unurza się we własnym błocie.

DULSKA

Rany boskie! Jak mi się kto spyta, jak moja synowa z domu…

ZBYSZKO

To powie mama, że nie z domu, ale z chałupy. To będzie najgorsza kara… Hanka, padnij do nóg i proś o błogosławieństwo…

HANKA

Proszę wielmożnej pani… ja… przecież…

DULSKA

Idź precz!… Felicjan, odezwij się!

DULSKI

A niech was wszyscy diabli!!!

odchodzi do sypialni

DULSKA

pada na kanapę

Nie wytrzymam – daję słowo – nie wytrzymam.

ZBYSZKO

Siadaj, Hanka – siadaj rzędem obok mamy. Teraz tu twoje miejsce…

sadza gwałtem Hankę na kanapę

JULJASIEWICZOWA

Zbyszko!

Dzwonek – Hanka się zrywa i chce biec otworzyć.

ZBYSZKO

Siedź! nie ruszaj się.

HANKA

Ja chcę otworzyć…

HESIA

Ktoś idzie.

ZBYSZKO

sadza gwałtem Hankę – i, stając na progu przedpokoju, mówi

Niech kucharka idzie otworzyć i powie, że obie panie Dulskie przyjmują!

Zasłona spada.

22secesja (łac. secessio: wycofania się, odstąpienie) – zerwanie (stosunków), odłączenie się (części ziem od reszty jakiegoś kraju) itp., a także: nazwa odrębnego stylu w sztuce na przełomie XIX i XX wieku; Dulskiej chodzi jednak zapewne o scysję z konduktorem, a więc sprzeczkę, konflikt (z łac. scindere: rozszczepiać). [przypis edytorski]
23iluzje – złudzenia (zwł. optyczne); Dulskiej jednak chodzi o aluzje (łac. allusio): napomknienia, nawiązania do czegoś nie wprost, ale w sposób zawoalowany, przytyki. [przypis edytorski]
24delożować – eksmitować, usunąć się a. usunąć kogoś z jakiegoś miejsca. [przypis edytorski]