Kitobni o'qish: «Cicho, cicho na leśnej polanie…»

Shrift:

Cicho, cicho na leśnej polanie, barwami rozmaitemi pałają kwiaty dzikie – i niema na nich kurzawy, przez wiatry niedobre po świecie noszonej. Jak rosa poranna czyste, stoją w niewinnej zadumie nad pościelą, z blasków słonecznych utkaną, którą chwiejne cienie drzew okolnych w chwiejne, wzorzyste przeźrocza dzierzgają.

Czystem złotem błyszczą twarze jaskrów i posłonków, mnóstwem ócz modrych z traw wyglądają barwinki, na spotkanie śnieżnych gwiazdnic po trawach pełzną bursztynowe sznury rozchodników, z bronzowymi włosami mietlic splątane korale rdestu malują smugę połysków miedzianych.