bepul

Kometa

Matn
Muallif:
0
Izohlar
O`qilgan deb belgilash
Shrift:Aa dan kamroqАа dan ortiq

Bruno Schulz

Kometa

Kometa

 – opowiadanie zainspirowane pojawieniem się komety Halleya wiosną 1910. Wzbudziło ono powszechny niepokój z powodu przewidywanego znacznego zbliżenia się komety do Ziemi oraz wykrycia w jej warkoczu cyjanu, silnie trującego gazu.



1

Koniec zimy stał tego roku pod znakiem szczególnie pomyślnej koniunktury

1

1



koniunktura

 – warunki wywierające wpływ na sytuację.



 astronomicznej. Kolorowe wróżby kalendarza zakwitały czerwono w śniegu na rubieży

2

2



rubież

 – kraniec jakiegoś obszaru; granica.



 poranków. Od pałającej czerwieni niedziel i świąt padał odblask na pół tygodnia i paliły się dni te na zimno fałszywym i słomianym ogniem, złudzone serca biły przez chwilę żywiej olśnione tą zwiastującą czerwienią, która nic nie zwiastowała i była tylko przedwczesnym alarmem, kolorową blagą kalendarzową, namalowaną jaskrawym cynobrem

3

3



cynober

 – siarczek rtęci, minerał o ceglastym kolorze, od starożytności wykorzystywany jako naturalny czerwony barwnik; także nazwa odcienia czerwieni, pochodząca od barwy tego minerału



 na okładce tygodnia. Począwszy od Trzech Króli przesiadywaliśmy noc w noc nad białą paradą stołu lśniącego od lichtarzy i sreber, układając bez końca pasjanse. Z godziny na godzinę noc za oknem stawała się jaśniejsza, lukrowana cała i lśniąca, pełna kiełkujących bez końca migdałów i cukrów. Księżyc, niewyczerpany transformista

4

4



transformista

 (z łac.

transformatio

: przekształcenie) – aktor szybko zmieniający za kulisami kostium i charakteryzację, grający kilka ról w jednym przedstawieniu.



, cały pogrążony w swych późnych praktykach księżycowych, odprawiał kolejno swe fazy, coraz jaśniejsze i jaśniejsze, wykładał się wszystkimi figurami preferansa

5

5



preferans

 – skomplikowana gra w karty dla przynajmniej trzech (zwykle trzech lub czterech) osób, popularna zwłaszcza w XIX w. oraz do dziś w Rosji.



, dublował we wszystkich kolorach. Już za dnia stał często na boku, zawczasu gotowy, mosiężny i bez blasku – melancholijny walet ze swą świecącą żołędzią

6

6



żołądź

 (r.ż. a. r.m.) – tu: trefl, jeden z kolorów w grach karcianych.



 – i czekał na swoją kolej. Tymczasem całe nieba baranków przechodziły przez jego samotny profil cichą i białą, rozległą wędrówką, ledwo go zakrywając mieniącą się, rybią łuską z perłowej macicy, w którą ścinał się pod wieczór kolorowy firmament. Potem już dni kartkowały się pusto. Wicher przelatywał z hukiem nad dachami, wydmuchiwał wystygłe kominy aż do dna, budował nad miastem imaginatywne

7

7



imaginatywny

 – częściej: imaginacyjny, będący wytworem wyobraźni, fantastyczny.



 rusztowania i piętra i rozwalał te dudniące, napowietrzne budowle, z łomotem krokwi

8

8



krokiew

 – pochyła belka podtrzymująca dach.



 i belek. Czasami wybuchał na dalekim przedmieściu pożar. Kominiarze zbiegali miasto na wysokości dachów i galeryjek pod niebem grynszpanowym

9

9



grynszpan

 – jasnozielony nalot na miedzianej powierzchni.



 i rozdartym. Przeprawiając się z połaci na połać, u cypli i chorągiewek miasta śnili w tej napowietrznej perspektywie, że wicher otwiera im na chwilę wieka dachów nad alkowami

10

10



alkowa

 (daw.) – pokój sypialny.



 dziewcząt i zatrzaskuje je wnet z powrotem nad wielką wzburzoną księgą miasta – oszołamiającą lekturą na wiele dni i nocy. Potem wichry zmęczyły się i ustały. W oknie sklepowym subiekci

11

11



subiekt

 (daw.) – sprzedawca w sklepie.



 wywiesili wiosenne materiały, i od miękkich kolorów wełny złagodniała wnet aura, zabarwiła się lawendą, zakwitła bladą rezedą

12

12



rezeda

 – roślina o niewielkich żółtawych lub zielonkawych kwiatach.



. Śnieg skurczył się, sfałdował w niemowlęce runo, wsiąknął na sucho w powietrze, wypity przez kobaltowe

13

13



kobaltowy

 – tu: ciemnoniebieski, o barwie glinianu kobaltu, minerału używanego jako naturalny niebieski barwnik.



 powiewy, wchłonięty z powrotem przez rozległe i wklęsłe niebo bez słońca i bez obłoków. Gdzieniegdzie zakwitły już w mieszkaniach oleandry

14

14



oleander

 – wiecznie zielone drzewo ozdobne o dużych czerwonych, różowych lub białych kwiatach i skórzastych liściach.



, otwierano okna i bezmyślne ćwierkanie wróbli napełniało pokój w tępej zadumie dnia błękitnego. Nad czystymi placami zbiegały się na chwilę gwałtowne starcia zięb, gilów i sikorek z przeraźliwym kwileniem – i pierzchały na wszystkie strony zmiecione przez powiew, wymazane, unicestwione w pustym błękicie. Przez chwilę pozostawały po nich w oku kolorowe cętki – garść

confetti

15

15



confetti

 – drobne kawałki papieru służące do obsypywania się podczas balów, zabaw karnawałowych itp.



 rzuconych na oślep w jasną przestrzeń – i topniały na dnie oka w neutralnym lazurze

16

16



lazur

 – kolor jasnoniebieski, barwa nieba w słoneczny dzień; od nazwy lazurytu, minerału od starożytności używanego jako naturalny błękitny barwnik.



.

 



Zaczął się przedwczesny sezon wiosenny. Koncypienci

17

17



koncypient

 – urzędnik niskiego szczebla, referent.



 adwokaccy nosili wąsiki podkręcone spiralnie do góry, wysokie, sztywne kołnierzyki, i byli wzorem elegancji i szyku. W dni podmyte wichurą jak powodzią, gdy wicher niósł się z hukiem wysoko nad miastem, kłaniali się z daleka kolorowymi melonikami znajomym damom, oparci plecami o wiatr, z rozwianymi połami, i odwracali spojrzenia, pełni zaparcia i delikatności, ażeby nie narażać swych bogdanek

18

18



bogdanka

 (daw.) – ukochana.



 na obmowę. Damy traciły na chwilę grunt pod nogami, wykrzykiwały przestraszone, obłopotane sukniami, i odzyskując z powrotem równowagę, odpowiadały z uśmiechem na ukłon.



Po południu, bywało, wiatr się uciszał, Adela czyściła na ganku wielkie miedziane rondle chrzęszczące metalicznie pod jej dotknięciem. Niebo stawało nad gontowymi

19

19



gontowy

 – zbudowany z

gontów

, deseczek z drewna drzewa iglastego o specjalnym kształcie, które połączone przez wsunięcie jednej w drugą tworzą pokrycie dachu.



 dachami nieruchomo, zatchnione

20

20



zatchnąć się

 – stracić oddech.



, rozgałęzione niebieskimi drogami. Subiekci przysłani ze sklepu z jakimś zleceniem przystawali długo koło niej u progu kuchni, wsparci o balustradę ganku, upici całodziennym wiatrem, z zamętem w głowie od ogłuszającego ćwierkania wróbli. Z oddali powiew przynosił zagubiony refren katarynki. Nie słychać było cichych słów, które formowali półgłosem, niby od niechcenia – z niewinną miną – w istocie obliczonych na gorszenie Adeli. Ugodzona do żywego, reagowała gwałtownie, lżyła ich w uniesieniu, cała zaperzona, a twarz jej szara i zmętniała od wiosennych marzeń stawała w pąsach

21

21



pąs

 (z fr.

ponceau

: intensywnie czerwony, w kolorze kwiatów maku polnego) – intensywny rumieniec na twarzy.



 gniewu i rozbawienia. Spuszczali oczy z nikczemną dewocją

22

22



dewocja

 – przesadna i ostentacyjna religijność.



, z niegodziwą satysfakcją, że udało im się wyprowadzić ją z równowagi.



Szły dni i popołudnia, płynęły w zamęcie codzienne zdarzenia nad miastem widzianym z wysokości naszego ganku, nad labiryntem dachów i domów w mętnej poświacie tych szarych tygodni. Druciarze zbiegali je, obwołując swe usługi, czasem potężne kichnięcie Szlomy znaczyło w dali dowcipną puentą daleki i rozpierzchły tumult

23

23



tumult

 – zamieszanie, zgiełk spowodowany wieloma osobami będącymi w ruchu.



 miasta; na jakimś odległym placu wariatka Tłuja, doprowadzona do rozpaczy dogadywaniem malców, zaczynała tańczyć swoją dziką sarabandę

24

24



sarabanda

 – szybki taniec hiszpański.



, podrzucając wysoko spódnice ku uciesze gawiedzi. Powiew wiatru przygładzał, wyrównywał te wybuchy, rozprowadzał w zgiełk monotonny i szary i rozwlekał jednostajnie nad morzem gontowych dachów w mlecznym i dymnym powietrzu popołudnia. Adela, oparta o balustradę ganku, nachylona nad tym dalekim wzburzonym szumem miasta, wyławiała zeń wszystkie głośniejsze akcenty, składała z uśmiechem te zagubione sylaby, usiłując je powiązać, wyczytać jakiś sens z tej wielkiej i szarej, wzbierającej i opadającej monotonii dnia.



Epoka stała pod znakiem mechaniki i elektryczności, i cały rój wynalazków wysypał się na świat spod skrzydeł geniuszu ludzkiego. W mieszczańskich domach pojawiły się garnitury

25

25



garnitur

 – tu: zestaw przedmiotów służących do jednego celu i stanowiących pewną całość.



 na cygara zaopatrzone w elektryczną zapalniczkę. Przekręcano kontakt i rój iskier elektrycznych zapalał knot umaczany w benzynie. Budziło to niesłychane nadzieje. Szkatułka muzyczna w kształcie pagody

26

26



pagoda

 – buddyjska świątynia w firmie wieży, której każde piętro posiada wygięty dekoracyjny daszek.



 chińskiej, nakręcona kluczem, zaczynała natychmiast grać miniaturowe rondo

27

27



rondo

 a.

rondeau

 (fr.) – forma w muzyce (również w poezji i tańcu), której konstrukcja opiera się na wielokrotnych powtórzeniach tematu.



, obracając się jak karuzela. Dzwonki trelowały na zakrętach, skrzydełka drzwiczek otwierały się na przestrzał, ukazując kręcący się rdzeń katarynkowy, tabakierkowy triolet

28

28



triolet

 – rodzaj wiersza o strofie ośmiowersowej i specyficznym układzie dwóch rymów, w którym czwarty i siódmy wers powtarza pierwszy, a ósmy jest taki sam jak drugi (ABaAabAB).



. We wszystkich domach zakładano dzwonki elektryczne. Życie domowe stanęło pod znakiem galwanizmu. Cewka drutu izolowanego stała się symbolem czasu. W salonach demonstrowali młodzi eleganci zjawisko Galvaniego

29

29



Galvani, Luigi

 (1737–1798) – wł. lekarz, fizyk i fizjolog; zapoczątkował rozwój elektrofizjologii poprzez udowodnienie istnienia zjawisk elektrycznych w tkankach zwierzęcych.



 i odbierali promienne spojrzenia dam. Konduktor<a href="javascript:ShowPopupNot